Pościgi, pranki i Edynburg
Cześć!
Upał lał się z nieba przez weekend, ja przed nim uciekałem w cień jabłonki na działce i w okolice wiatraka stojącego w salonie. Przeżyłem i spisałem dla Was trochę inny niż zwykle newsletter. Czemu inny? Bo zawiera dwa takie moduły, gdzie omawiam dwie reklamy z wydawałoby się tej samej kategorii. I zamierzam co jakiś czas odgrzebywać/porównywać nowsze lub starsze spoty ze sobą.
Jeśli, spodobała Wam się dzisiejsza odsłona newslettera, to będę bardzo wdzięczny za puszczenie go gdzieś dalej w Waszych socialach lub poprzez rozesłanie go mailem do swoich współpracowników.
Jedziemy z tematem!
Reklama z widokiem zza kółka
Większość reklam samochodów to takie dość neutralne obrazki. Auto w mieście, pojemny bagażnik, możesz nim się wygodnie przemieszczać, ułatwia Ci życie… Standard.
Co jeśli jednak wykorzystamy inną konwencję?
Tutaj Kia postanowiła przedstawić różne swoje bajery i rozwiązania poprzez narrację filmu sensacyjnego. Fabuła nie jest może jakaś ultra wyrafinowana, ale jak sami przed chwilą widzieliście, wiele z funkcji (w tym bagażnik przetestowany przez głównego bohatera!) pojawia się jako taka deskrypcja na ekranie. Z jednej strony fajnie, z drugiej trochę zaburza nam immersję oglądania.
Zatem mam drugi przykład, który jednak wymagał do realizacji wywrotki dolarów.
Clive Owen, Jon Bernthal, Dakota Fanning na ekranie. Za kamerą między innymi Neil Blomkamp. A to wszystko wokół BMW G50. Zresztą to nie jest pierwszy mariaż tej marki z sensacyjną formą opowieści, bo na początku wieku BMW wydało całe DVD z takimi klipami (tutaj możecie na nie zerknąć).
A sam The Escape, czyli nowa odsłona? No jest naprawdę na co popatrzeć jeśli chodzi o realizację pościgu i kaskaderską jazdę. Wręcz wygląda to bardziej jak product placement niż faktyczny spot reklamowy, bo nigdzie nie pojawia się logotyp, a i tak wiemy o co chodzi. I dlatego tak mi się to podoba!
Gatorade i user generated content
Bardzo sprytny sposób jak pozyskać publikacje ze sportowcami, którzy korzystają z naszej marki, ale nie są opłaceni w ramach kontraktu. Kolumbijskie Gatorade zachęcało użytkowników do tagowania zdjęć robionych w trakcie meczy Copa America kiedy na ekranie pojawiały się ich bidony.
To poskutkowało nie tylko zwiększeniem zaangażowania na Instagramie, ale też share of voice marki. A pomocni użytkownicy mogli wygrać bidony z jakich korzystają ich ulubieni piłkarze.
Pranki piwne
O ile pranki Wardęgi średnio przypadają mi do gustu, to w formie wyreżyserowanej reklamy siadają mi bardzo. I oto dwa przykłady tego, jak wkręcano znajomych.
Heineken stworzył podobnych historii całkiem sporo wokół Ligi Mistrzów, ale historia Simone zawsze mnie bawi i chyba naprawdę gość nie wiedział co się dzieje patrząc po jego reakcjach (chyba że jest tak świetnym aktorem). A wszystko po to by podkreślić jak ważny jest wspólnie spędzony czas podczas oglądania Ligi Mistrzów i dzielenie się sportowymi emocjami.
Przejdźmy do przykładu od Carlsberga.
Tutaj już trochę mniej przyjemnie. Nasz znajomy chyba najwyraźniej zadarł z kimś niebezpiecznym i mamy mu pomóc. Taki test czy prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie.
Każdy z nich musiał przejść przez ten wyreżyserowany-podejrzany lokal i na koniec na szczęście wszystko dobrze się kończy. I nawet jeśli to ustawka, nawet jeśli wszyscy byli poinformowani, to przyjemnie się to ogląda. Nie tak jak pewną ustawkę z burgerem i Karolakiem…
Thriller sensacyjny z wysokiej półki
Jeśli lubicie książki spod znaku Toma Clancy lub jesteście fanami serialu Homeland, to jest propozycja właśnie dla Was.
Dość długa, bo ponad 800 stron, ale w ciekawy sposób łącząca kilka wątków, które na pozór nie mają ze sobą większego związku. Autora możecie nie kojarzyć, bo dotychczas parał się raczej tworzeniem scenariuszy i ta książka to właściwie gotowy przepis na nowy serial Netflixa. Trzymający w napięciu, z wyrazistym bohaterem i dość aktualnym przekazem.
Więcej o książce Pielgrzym tutaj - Pielgrzym na Lubimy Czytać.
Edynburg oczami Wędrownych Motyli
Kanał, który warto poznać, bo robią naprawdę fantastyczną robotę. Ania i Marcin zwiedzają świat już od wielu lat i coraz więcej z tych wypraw dokumentują również na YouTube.
I poniżej możecie obejrzeć jak spędzili weekend w Edynburgu. Mieście naprawdę magicznym i trochę z innej epoki. Sam nie odwiedzając Szkocji już od kilku lat przeniosłem się z nimi do znanych mi miejsc - jak na przykład Halway House, czyli pub przy starym mieście w którym też byłem i chyba siedziałem nawet przy tym samym stoliku co Marcin.
Dajcie im suba, bo naprawdę warto!
To tyle na dzisiaj, do następnego newslettera!